poniedziałek, 11 października 2010

Podwieczorek w ogrodzie :)


Aniołek ,wiosną w ogrodzie prababci Weroniki-po której ma imię.
 No właśnie korzystając z pięknego popołudnia (i ograniczonego czasu) wyskoczyłam z Werką pobrykać w ogrodzie,śmiechu,biegania było co niemiara.Nawet pranie międzyczasie powiesiłam-Aniołek bardzo intensywnie podawał klamerki a to był kolejny powód d zabawy-do teraz nie jestem pewna czy wszystkie znalazłam.W pewny momencie moje sprytne dzieciątko wykombinowało jak tu otworzyć furtkę do babcinego ogródka a tam same skarby: poziomki,maliny i chyba najsmaczniejsze winogrona no i jeszcze całe mnóstwo chwastów do pokonania. Oj tak się objadłyśmy że aż do domu nie chciało się wracać. Wędrując po ogrodzie i zajadając jego dary prosto z krzaczków,krzewów itp. przez moment  bałam się że dzieciątko je nieumyte owoce, pamiętam jak będąc dzieckiem razem z kuzynostwem  wchodziliśmy na ogromną czereśnię i też nigdy nic nie myliśmy-żyjemy,jesteśmy zdrowi i alergie też nas się nie trzymają, a co tam zaryzykowałam a Wercia była zachwycona że sama może zerwać Malinkę i ją zjeść(oczywiście pod baczną kontrolą).Aż miło było na nią patrzeć :))


Ta sama wiosna :)


1 komentarz: