środa, 3 listopada 2010

Niedzielny,jesienny spacer

 Była taka piękna pogoda że aż grzech siedzieć w domu,no to szybko się zebraliśmy,kake obowiązkowo pod pachę i cheja nad Maltę.Było widać ,że nie tylko my tak pomyśleliśmy:)- ale to właściwie dobrze,świadczy o tym że nie wszyscy spędzają niedziele w marketach(nie myślę o tych biedakach którzy tam pracują).
A tam oprócz spacerowiczów całe mnóstwo innych gości-od bardzo maleńkich po trochę większych i jeszcze większych:


Mała myszka
 
Trochę większe kaki i jeszcze większe łabędzie

lalalalalalalalalala........
Krótki koncert dla mamy ,taty i ptaków:)

Kaka już się zmęczyła

Weronisia też już opadła z sił,mama niesie kake a tatuś Aniołka:)
A tak pożegnały nas łabędzie,pokazały gdzie wszystko mają.Och to był naprawdę piękny spacer,Werka biegała,biegała,biegała (coś ma po tacie) aż padła,my z resztą też.Po powrocie wszyscy ucięliśmy sobie drzemkę.Chciałabym więcej takich błogich leniwych niedziel...

poniedziałek, 18 października 2010

Trochę piątkowych natchnień

Asymetryczna sukienka,z ukrytym zapięciem-czerwony zamek jest tylko ozdobą
Tunika klientki,miękkie,wełniane wdzianko
Suknia ślubna z pięknej portugalskiej koronki,ciekawe czy znajdzie się odważna panna młoda?

poniedziałek, 11 października 2010

Piątkowe inspiracje*


Jedwabne warjacje
Kaszmirowa sukienka
Jutro zabieram aparat więc popstrykam trochę więcej.

Podwieczorek w ogrodzie :)


Aniołek ,wiosną w ogrodzie prababci Weroniki-po której ma imię.
 No właśnie korzystając z pięknego popołudnia (i ograniczonego czasu) wyskoczyłam z Werką pobrykać w ogrodzie,śmiechu,biegania było co niemiara.Nawet pranie międzyczasie powiesiłam-Aniołek bardzo intensywnie podawał klamerki a to był kolejny powód d zabawy-do teraz nie jestem pewna czy wszystkie znalazłam.W pewny momencie moje sprytne dzieciątko wykombinowało jak tu otworzyć furtkę do babcinego ogródka a tam same skarby: poziomki,maliny i chyba najsmaczniejsze winogrona no i jeszcze całe mnóstwo chwastów do pokonania. Oj tak się objadłyśmy że aż do domu nie chciało się wracać. Wędrując po ogrodzie i zajadając jego dary prosto z krzaczków,krzewów itp. przez moment  bałam się że dzieciątko je nieumyte owoce, pamiętam jak będąc dzieckiem razem z kuzynostwem  wchodziliśmy na ogromną czereśnię i też nigdy nic nie myliśmy-żyjemy,jesteśmy zdrowi i alergie też nas się nie trzymają, a co tam zaryzykowałam a Wercia była zachwycona że sama może zerwać Malinkę i ją zjeść(oczywiście pod baczną kontrolą).Aż miło było na nią patrzeć :))


Ta sama wiosna :)


niedziela, 3 października 2010

Trochę o pracowni

Jak mój mąż mówi to dla mnie drugi dom i druga wielka miłość. Tak naprawdę to mam szczęście, robię to co kocham a zadowolenie klientek jeszcze bardziej mnie w tym utwierdza. W ubiegłym tygodniu dziewczyna odberając suknię bardzo mnie zaskoczyła:była tak bardzo zadowolona że żuciła mi się na szyję i mocno uściakała, innym razem wszedł postawny mężczyzna z dużym bukietem kwiatów i wręczając go był wdzięczny, że jego żona w dniu ślubu tak pięknie i kobieco wyglądała(napomnę tylko ,iż kobieta była bardzo postawna i nigdy w życiu nie miała na sobie sukni,chciała do ślubu mieć spodnie i jakąś tam bluzkę) Ów meżczyzna rozgadał się jak to On był miło zaskoczony i olśniony ,a rodzina własnym oczom nie wieżyła.Wiecie co największą satysfakcję z mojej pracy daje mi zadowolenie klientek-jest dla mnie bezcenne i cenniejsze niż zarobione w ten sposób pieniądze.Oprócz  sukien ślubnych szyjemy też inne żeczy i tak niedawno przyszła do nas 86 letnia babcia z prośbą uszycia prostej garsonki na ślub wnuczki,po jakimś czasie dzwoniła jej córka i opowiadała że babcia była drugą po pannie młodej-aż nie mogła uwieżyć z kąd było w niej tyle uroku i energi .Myślę,że najwięcej satysfakcji daje nam sprawianie radości innym. Jakiś czs temu uzgodniłam z mężem ,że mam popołudniowe piątki dla siebi-on odbiera dziecko i wykonuje  wszystkie czynności co ja naogół-a jak je spędzam no właśnie po godzinach nadal w pracowni:) nastempnym razem wsawię zdjęcia efektu wolnych piątków.Pozdrawiam

wtorek, 21 września 2010

Suknie ślubne-nieco inaczej :)

Ślubnie- nie zawsze znaczy długo
Kolorowo i z wyobraźnią

Kto powiedział,że suknia ślubna nie może mieć kieszeni.

Romantycznie,lekko i pierzaście.
Jedna z klientek.
kolejna klientka


I kolejna klientka

środa, 15 września 2010

Rodzinne grzybobranie

W piątek urządziliśmy sobie wypad do lasu na grzyby, a dokładnie do Puszczy Nadnoteckiej.
Jak widać Aniołek też intensywnie w nim uczestniczył, Hmmm- rodzinnie to znaczy z dziadkami -doświadczonymi grzybiarzami:) .Może i jestem staroświecka ale wychodzę z założenia ,że tradycje trzeba podtrzymywać  a kto jak nie dziadkowie mogą nam przekazać ich  najwięcej-ile przy tym zabawy,śmiech i ludowych mądrości-dla mnie i Werci bezcenne :))). Pozostaje jeszcze nagiąć dziadka by zdradził a właściwie przekazał nam swoje  tajne recepty na wyśmienite nalewki,wina, i soki -które Wercia tak uwielbia(Wercia- soki,żeby nie było), jak na razie  pozostaje nam degustacja z dziadkowej "winnicy"Trudno w to uwierzyć ale nie wszystko znajdziemy w internecie ,jest wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie. Będę się starać przekazać ją swojemu dziecku tak by  zostało nam coś oprócz zdjęć: nie zapomniany smak lata-zamknięty w słoikach, promyki słońca zamknięte w butelce wina,zapachy i smaki przeszłości do której chętnie wracamy, a wszystko to przyprawione miłością.
Pozdrawiam

czwartek, 9 września 2010

Co nowego.

No właśnie ,jakiś czas temu przeglądałam nowe kolekcje na 2011r, i co nowego ?Nareszcie będzie lekko,falbaniaście i oczywiście koronkowo,bardzo cieszy mnie fakt ,że coraz więcej projektantów docenia naturalne jedwabie one wręcz płyną a kobiety wyglądają w nich zjawiskowo-nawet najprostsza suknia wygląda jakby szył ją sam Valentino, pozostaje mieć nadzieję ,że i panny młode docenią zalety takich sukien.Drogie panie nadchodzi era delikatnych, kobiecych i co bardzo istotne lekkich i wygodnych sukien.Godna uwagi nowa kolekcja Zienia inspirowana lasem-każda nich jest jak mgliste wspomnienie.

niedziela, 5 września 2010

Moje kochane sukienkowo:)

Nareszcie znalazłam chwilkę, Aniołek już smacznie śpi a ja nadrabiam zaległości.Jak już wiecie moją pasją jest szycie a raczej tworzenie piękna,odkrywanie nowych możliwości tkanin. Uwielbiam wyzwania, szczególnie te nie komercyjne:) chyba jak każdy i ja mam w tej dziedzinie swoje guru (Valentino,Coco).
To jedne z wielu moich ulubionych prac , z których jestem dumna zarówno z konstrukcji jak i efektu końcowego.Dziękuję za wymagające klientki z pasją.

sobota, 4 września 2010

WITAM WSZYSTKICH

CHCIAŁAM WSZYSTKICH POWITAĆ I ZAPROSIĆ DO CZYTANIA MOJEGO BLOGA.JESTEM Z WYKSZTAŁCENIA KRAWCOWĄ I STYLISTKĄ W JEDNYM.UWIELBIAM SZYĆ ,PROJEKTOWAĆ I SZUKAĆ INSPIRACJI W WIELU ZAKĄTKACH ZIEMI.ZAKOCHANA W TOSKANII,W KLIMACIE I LUDZIACH TAM MIESZKAJĄCYCH.SZUKAM PIĘKNYCH TKANIN,STARYCH KORONEK,I WSZYSTKIEGO CO ORYGINALNE ,TAJEMNICZE I PIĘKNE.UWIELBIAM ZAPACH JEDWABIU I JEGO LEKKOŚĆ I MIĘKKOŚĆ DLATEGO TAK LUBIE Z NIEGO SZYĆ  MOJE PROJEKTY.OGÓLNIE SZYJE SUKNIE ŚLUBNE KTÓRE SĄ MOIM GŁÓWNYM MOTYWEM PRZEWODNIM .DODATKOWO W CZASIE WOLNYM KTÓREGO MAM BARDZO MAŁO ,PROJEKTUJE NIEPOWTARZALNĄ ODZIEŻ .